Dzień dobry kochani! Dzisiaj postanowiłam przyjść do was w zimowej odsłonie. Za oknem mróz utrzymuje się nieustannie a do tego naprzemiennie śnieg albo deszcz. Pomimo tego, że nie jestem zwolenniczką akurat tej pory roku, postanowiłam wybrać się na długi spacer w towarzystwie mojej przyjaciółki, która towarzyszy mi zawsze na sesjach i podzielić się z wami efektami tych zdjęć. Znacznie bardziej wolę spędzać takie dni...
Witajcie,
Dzisiaj przychodzę do was z moim nowym niezbędnikiem na 2017 rok. Kalendarz to rzecz bez jakiej nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania, zwłaszcza teraz w gorącym okresie dla studentów czyli podczas sesji. Zaliczenia, kolokwia, egzaminy a do tego wszystkiego jeszcze jakieś spotkania, urodziny. Nie ma mowy, żeby spamiętać to bez pomocy kalendarza. zwłaszcza, że na co dzień jestem okropną sklerotyczką i potrafię zapomnieć o najważniejszych rzeczach.
Jest to taka rzecz, którą staram się zawsze mieć przy sobie, dlatego wybór nie był łatwy. Zabieram go na uczelnie, więc najlepiej żeby nie był specjalnie ciężki. Noszę go na różne spotkania, także dobrze aby mieścił się też do mojej mniejszej torebki. W tym roku postawiłam też na to, aby był nieco pozytywny, ponieważ moje kalendarze z ostatnich lat były totalnie proste i trochę nudne. Zobaczcie sami
Ten z 2015 był większych rozmiarów i każda karta odpowiadała jednemu dniu przez co był ciężki i czasami zabieranie go z torebką wypchaną zeszytami i książkami było zwyczajnie trudne. Niebieski z 2016 był mały i lekki, ale za to jedna kartka przypadała na dwa dni, więc niekiedy nie mieściłam się z zapisywaniem swoich myśli, także jego praktyczność wynosiła zero. Jak widzicie oba nie słynęły z bujnej grafiki,także w tym roku dla całkowitej odmiany postawiła na kalendarz bardzo optymistyczny ze względu na grafikę, ale nie tylko ;)
Kim jest Pani Beata Pawlikowska, nie trzeba raczej nikomu tłumaczyć, ale przedstawię ją krótko.
Podróżniczka, pisarka, dziennikarka, tłumaczka, fotografka, ilustratorka książek.Autorka takich audycji radiowych jak "Świat według blondynki" oraz "Świat według Beaty Pawlikowskiej" Pierwszą książkę napisała w wieku 18 lat, natomiast w wieku 16 lat odkryła, że warto iść za głosem serca, mieć pasję, rozwijać swoje umiejętności i kieruje się tymi zasadami do dzisiaj. Zdobyła dwukrotnie I miejsca w konkursie Klubu Publicystyki Turystycznej Stowarzyszenia Dziennikarzy RP za najlepsze reportaże zagraniczne opublikowane w Polsce. Według mnie bardzo optymistyczna, pełna zapału do życia kobieta, która dzieli się radością na Facebooku z 287 393 osobami.
Moje pozytywne spostrzeżenia na temat kalendarza:
1. Nazwa
Ten kalendarz wyróżnia się tym, że już okładka przykuwa uwagę, do tego ma pozytywną nazwę, która skłoniła mnie do zakupu.
2. Praktyczność
Najważniejsze jest jednak to, że mimo swojego rozmiaru jest lekki. Bąbelkowa okładka sprawia, że można go zabierać nawet z wypchaną torebką. Jedna kartka przypada na jeden dzień, więc spokojnie można tworzyć obszerne notatki :)
3. pozytywne przesłanie
Zawiera (każda kartka) notatki Pani Beaty, które czasami wywołują uśmiech na twarzy, zaznaczone są w nim także najrozmaitsze święta takie jak np. Dzień wiary we własne siły, czy dzień zachwytu nad majowymi kwiatami
4. kuchenne przepisy
W tym kalendarzu znajdziecie także przepisy na zakwas żytni do pieczenia chleba, witaminiadę jaglaną czy rozgrzewającą zupę z soczewicy
Minusem kalendarza jest nieco wysoka cena, w księgarniach to 39,90 zł a w cyberprzestrzeni ceny wahają się od 25 do 40 więc już nieco lepiej :)
Dodatkowo uważam, że trzeba mieć lekki dystans do tego kalendarza, ponieważ Pani Beata jest nawet przeciwniczką łowienia ryb ze względu na oszukiwanie ryb poprzez zawieszanie przekąsek na hakach ;)
A teraz krótko i szybko o tym, co znajduje się w moim nowym niezbędniku :)
1. organizer roku akademickiego
2. zakładki w postaci zdjęć
Dzisiaj przychodzę do was z moim nowym niezbędnikiem na 2017 rok. Kalendarz to rzecz bez jakiej nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania, zwłaszcza teraz w gorącym okresie dla studentów czyli podczas sesji. Zaliczenia, kolokwia, egzaminy a do tego wszystkiego jeszcze jakieś spotkania, urodziny. Nie ma mowy, żeby spamiętać to bez pomocy kalendarza. zwłaszcza, że na co dzień jestem okropną sklerotyczką i potrafię zapomnieć o najważniejszych rzeczach.
Jest to taka rzecz, którą staram się zawsze mieć przy sobie, dlatego wybór nie był łatwy. Zabieram go na uczelnie, więc najlepiej żeby nie był specjalnie ciężki. Noszę go na różne spotkania, także dobrze aby mieścił się też do mojej mniejszej torebki. W tym roku postawiłam też na to, aby był nieco pozytywny, ponieważ moje kalendarze z ostatnich lat były totalnie proste i trochę nudne. Zobaczcie sami
Ten z 2015 był większych rozmiarów i każda karta odpowiadała jednemu dniu przez co był ciężki i czasami zabieranie go z torebką wypchaną zeszytami i książkami było zwyczajnie trudne. Niebieski z 2016 był mały i lekki, ale za to jedna kartka przypadała na dwa dni, więc niekiedy nie mieściłam się z zapisywaniem swoich myśli, także jego praktyczność wynosiła zero. Jak widzicie oba nie słynęły z bujnej grafiki,także w tym roku dla całkowitej odmiany postawiła na kalendarz bardzo optymistyczny ze względu na grafikę, ale nie tylko ;)
Kim jest Pani Beata Pawlikowska, nie trzeba raczej nikomu tłumaczyć, ale przedstawię ją krótko.
Podróżniczka, pisarka, dziennikarka, tłumaczka, fotografka, ilustratorka książek.Autorka takich audycji radiowych jak "Świat według blondynki" oraz "Świat według Beaty Pawlikowskiej" Pierwszą książkę napisała w wieku 18 lat, natomiast w wieku 16 lat odkryła, że warto iść za głosem serca, mieć pasję, rozwijać swoje umiejętności i kieruje się tymi zasadami do dzisiaj. Zdobyła dwukrotnie I miejsca w konkursie Klubu Publicystyki Turystycznej Stowarzyszenia Dziennikarzy RP za najlepsze reportaże zagraniczne opublikowane w Polsce. Według mnie bardzo optymistyczna, pełna zapału do życia kobieta, która dzieli się radością na Facebooku z 287 393 osobami.
Moje pozytywne spostrzeżenia na temat kalendarza:
1. Nazwa
Ten kalendarz wyróżnia się tym, że już okładka przykuwa uwagę, do tego ma pozytywną nazwę, która skłoniła mnie do zakupu.
2. Praktyczność
Najważniejsze jest jednak to, że mimo swojego rozmiaru jest lekki. Bąbelkowa okładka sprawia, że można go zabierać nawet z wypchaną torebką. Jedna kartka przypada na jeden dzień, więc spokojnie można tworzyć obszerne notatki :)
3. pozytywne przesłanie
Zawiera (każda kartka) notatki Pani Beaty, które czasami wywołują uśmiech na twarzy, zaznaczone są w nim także najrozmaitsze święta takie jak np. Dzień wiary we własne siły, czy dzień zachwytu nad majowymi kwiatami
4. kuchenne przepisy
W tym kalendarzu znajdziecie także przepisy na zakwas żytni do pieczenia chleba, witaminiadę jaglaną czy rozgrzewającą zupę z soczewicy
Minusem kalendarza jest nieco wysoka cena, w księgarniach to 39,90 zł a w cyberprzestrzeni ceny wahają się od 25 do 40 więc już nieco lepiej :)
Dodatkowo uważam, że trzeba mieć lekki dystans do tego kalendarza, ponieważ Pani Beata jest nawet przeciwniczką łowienia ryb ze względu na oszukiwanie ryb poprzez zawieszanie przekąsek na hakach ;)
A teraz krótko i szybko o tym, co znajduje się w moim nowym niezbędniku :)
1. organizer roku akademickiego
2. zakładki w postaci zdjęć
Dzisiaj przychodzę do Was z nowym postem, w którym prezentuje totalnie proste połączenie z niecodziennym wzorem na spodniach. Motyw skóry węża w połączeniu z czarnym topem z dodatkiem delikatnej koronki przy dekolcie i klasyczne szpilki. Wszystko. Mogłabym dodać do tego mocną biżuterię, ale postawiłam na delikatną celebrytkę. Tyle dzisiaj o stylizacji, a teraz o faktach :) Mamy nowy rok. Nowe postanowienia, nowe wyzwania,...